Domowe sposoby na mszyce pozwalają skutecznie chronić ogród i rośliny doniczkowe przed atakiem tych uciążliwych szkodników – bez sięgania po silne chemiczne opryski. Mszyce (zwane też często „plantowymi wszami”) to drobne owady, które wysysają soki z liści, pędów i pąków, osłabiając rośliny i powodując zniekształcenia oraz żółknięcie liści. Ich obecność można rozpoznać po lepkiej substancji (spadzi) na liściach i licznych mrówkach kręcących się po roślinach. Poniżej przedstawiamy poradnik od A do Z – jak rozpoznać mszyce, skąd się biorą i jak domowymi sposobami pozbyć się mszyc na różnych roślinach, w tym na różach i pomidorach. Wszystkie opisane metody są naturalne, tanie i bezpieczne, dzięki czemu poradzi sobie z nimi nawet początkujący ogrodnik.
Mszyce to małe, miękkie owady, zwykle o długości zaledwie od 2 do 5 mm. Ich kolor zależy od gatunku – najczęściej spotykamy mszyce jasnozielone lub czarne, ale bywają też żółte, pomarańczowe, szare, brązowe, a nawet białawe czy różowawe odmiany. Ciało mszycy ma owalny, lekko gruszkowaty kształt z wąską główką i spiczasto zakończonym odwłokiem. Charakterystyczną cechą (widoczną dopiero z bliska) są dwie krótkie „rurki” wystające z odwłoka – tzw. syfony, poprzez które wydzielają substancje chemiczne. Mszyce posiadają długie, cienkie czułki niemal dorównujące długością ich ciału oraz sześć drobnych nóg, umożliwiających poruszanie się po roślinie.
W praktyce łatwiej zauważyć kolonię mszyc niż pojedynczego owada. Mszyce zazwyczaj występują gromadnie – tworzą skupiska po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset osobników naraz. Najchętniej atakują młode, soczyste części roślin: świeże pędy, pąki kwiatowe i spodnie strony delikatnych liści. Często można dostrzec je wzdłuż wierzchołków pędów lub na ogonkach liściowych. Gdy roślina jest silnie zaatakowana, mszyce mogą pokryć niemal całą jej powierzchnię, a następnie przenieść się na sąsiednie okazy. W sprzyjających warunkach rozmnażają się błyskawicznie – jedna mszyca potrafi wydać wiele potomnych pokoleń w ciągu sezonu (często rozmnażając się partenogenetycznie, bez udziału samców), dlatego liczbę tych owadów trzeba kontrolować od razu po zauważeniu pierwszych osobników. Objawami żerowania mszyc, oprócz obecności samych owadów, są zdeformowane młode liście i pędy, zahamowanie wzrostu rośliny, a także lepkie plamy na liściach oraz powstawanie czarnego nalotu grzybów (tzw. czarna pleśń rozwijająca się na spadzi). Jeśli zaobserwujemy takie symptomy, prawdopodobnym sprawcą są właśnie mszyce.
Dołącz do naszej grupy na Facebooku.
Przeczytaj również inne artykuł z działu strefa wiedzy.
Wiele osób zastanawia się co na mszyce będzie skuteczne, zwłaszcza jeśli chcemy uniknąć chemii. Na szczęście istnieje mnóstwo domowych sposobów na poradzenie sobie z tym szkodnikiem. Do najpopularniejszych i najskuteczniejszych należą naturalne opryski przygotowane z produktów dostępnych w każdej kuchni lub ogrodzie. Przykładowo, prostym środkiem jest roztwór wody z szarym mydłem (potasowym) lub kilkoma kroplami płynu do naczyń – taki oprysk pomaga zasmarować i zmyć mszyce z liści. Innym sprawdzonym domowym sposobem jest wywar z czosnku lub cebuli o intensywnym zapachu odstraszającym owady. Również ocet spożywczy rozcieńczony w wodzie, roztwór sody oczyszczonej, czy nawet mleko zmieszane z wodą mogą posłużyć do ekologicznego opryskiwania zaatakowanych roślin. W ogrodach od lat stosuje się też naturalne gnojówki roślinne, np. gnojówkę z pokrzyw, która nie tylko zwalcza mszyce, ale także wzmacnia rośliny. Oprócz oprysków warto pamiętać o metodach mechanicznych: zmywaniu szkodników silnym strumieniem wody, wycieraniu liści wilgotną ściereczką czy ręcznym usuwaniu mszyc (np. palcami w rękawiczce) z delikatnych pędów. Wszystkie te sposoby są tanie, proste w zastosowaniu i bezpieczne dla środowiska, a potrafią zaskakująco skutecznie ograniczyć populację mszyc w naszych uprawach.
Aby pozbyć się mszyc, należy działać szybko i konsekwentnie, gdy tylko zauważymy pierwsze skupiska na roślinach. Pierwszym krokiem jest dokładna inspekcja roślin – obejrzyjmy przede wszystkim młode pędy i spody liści, bo tam najczęściej chowają się kolonie. Jeśli mszyc jest niewiele, możemy je mechanicznie usunąć: delikatnie zgniatając palcami (w rękawiczkach) lub przemywając liście wodą. Drobne rośliny doniczkowe można na przykład wstawić do wanny czy pod prysznic i spłukać silnym strumieniem letniej wody, zmywając mszyce. Warto tę kąpiel powtórzyć kilkukrotnie co parę dni, aby zlikwidować także ewentualne larwy czy jaja.
Przy większej inwazji sam prysznic może nie wystarczyć, wtedy sięgamy po domowe opryski na bazie wymienionych wcześniej składników. Najpierw zabezpieczmy glebę wokół rośliny (np. folią), zwłaszcza gdy robimy oprysk w domu. Następnie spryskujemy całą zaatakowaną roślinę przygotowanym roztworem – dokładnie pokrywając zarówno wierzch, jak i spód liści, bo tam kryje się większość szkodników. Ważne jest, by oprysk docierał do wszystkich zakamarków pędów, gdzie mogą siedzieć mszyce. Po aplikacji odczekujemy parę dni i obserwujemy efekt. Zwykle po 2–3 dniach widać, czy populacja się zmniejszyła – często martwe mszyce zmieniają kolor na brązowawy lub opadają z liści. Zabieg opryskiwania trzeba powtarzać co kilka dni (np. co 3–7 dni), dopóki nie zaobserwujemy całkowitej eliminacji szkodników. Pamiętajmy, aby prace wykonywać najlepiej w pochmurny dzień lub pod wieczór; opryski robione w pełnym słońcu mogą prowadzić do poparzenia mokrych liści. Usunięcie mszyc ułatwi także przycięcie i wyrzucenie najbardziej porażonych części rośliny (pędów, liści czy pąków, które aż czernieją od kolonii). Odcięte fragmenty najlepiej od razu wynieść daleko od ogrodu lub spalić, by zapobiec rozprzestrzenianiu się szkodnika. Stosując te kroki – od ręcznego usuwania, przez zraszanie wodą, po systematyczne opryski domowymi środkami – możemy skutecznie pozbyć się mszyc z naszych roślin.
Mszyce, mimo że są groźnym szkodnikiem, mają swoje słabe punkty. Warto wiedzieć, czego nie lubi mszyca, aby wykorzystać to w walce i prewencji. Przede wszystkim owady te są bardzo wrażliwe na intensywne zapachy niektórych roślin i substancji. W ogrodzie można posadzić zioła i kwiaty, których aromat działa odstraszająco na mszyce. Doskonale sprawdzają się np. lawenda, czosnek, cebula, szczypiorek, mięta, tymianek, majeranek czy aksamitki (tagetes). Rośliny te wydzielają woń, której mszyce wręcz nie znoszą – sadząc je w pobliżu gatunków szczególnie narażonych na mszyce (np. róż, warzyw kapustnych, begonii), tworzymy naturalną barierę zapachową.
Jeśli chodzi o domowe mikstury, mszyce nie lubią oprysków o silnej woni i nietypowym smaku na liściach. Wyciąg z czosnku lub cebuli jest dobrym przykładem – zapach tych warzyw skutecznie zniechęca owady do osiedlania się na roślinie. Podobnie działa wywar z ostrych papryczek chili albo z mniszka lekarskiego i krwawnika – te roztwory również emitują aromaty nieprzyjemne dla mszyc. Również soda oczyszczona zmienia warunki na powierzchni liścia na takie, których szkodniki nie tolerują (lekko zasadowe pH i osad utrudniający żerowanie). Innym czynnikiem, którego mszyce “nie lubią”, jest woda – a konkretnie bycie nią regularnie spłukiwane. Silny strumień wody fizycznie zmywa i rani te drobne owady, dlatego regularne opryski czystą wodą po spodniej stronie liści działają jak naturalny odstraszacz (choć może nie zniszczą wszystkich mszyc, to z pewnością ograniczą ich liczebność). Mszyce nie przepadają też za zdrowymi, dobrze odżywionymi roślinami o jędrnych liściach – łatwiej atakują rośliny osłabione lub przenawożone azotem (bo dają one miękkie, soczyste przyrosty). Dlatego utrzymywanie roślin w dobrej kondycji, umiarkowane nawożenie (unikanie nadmiaru azotu) i zapewnienie im właściwych warunków uprawy również zadziała prewencyjnie – silna roślina lepiej obroni się przed inwazją, co można uznać za kolejny aspekt, którego mszyce “nie lubią”.
Skąd się biorą mszyce w naszym ogrodzie lub domu? Często wydaje się, że pojawiają się dosłownie z dnia na dzień. Istnieje jednak kilka głównych źródeł i przyczyn pojawienia się mszyc na roślinach. Po pierwsze, mszyce występują naturalnie w środowisku i mogą przylatywać z otoczenia. Wiele gatunków mszyc ma formy uskrzydlone – zwykle pojawiają się one, gdy kolonia przeludni się lub warunki na dotychczasowej roślinie się pogorszą. Takie uskrzydlone samice wędrowne są zdolne przelecieć (często niesione wiatrem) na spore odległości i zasiedlać nowe rośliny. Dlatego nawet jeśli w danym sezonie zwalczyliśmy mszyce w ogrodzie, mogą one przylecieć z pobliskich drzew, łąk czy od sąsiada.
Po drugie, mszyce zimują w formie jaj lub larw. Niektóre gatunki składają jesienią mikroskopijne jajeczka na korze drzew lub przy szyjkach korzeniowych roślin. Z takich jaj wiosną wylęgają się młode mszyce, które od razu zaczynają żerować na świeżych pędach. Jeśli więc co roku wiosną obserwujemy mszyce na tych samych roślinach (np. na różach, na porzeczkach czy jabłoniach), możliwe, że przetrwały zimę w formie jaj na tych właśnie roślinach. Warto wtedy wczesną wiosną obejrzeć pędy – mogą być na nich drobne czarne lub brązowe punkciki (jaja mszyc).
Kolejną przyczyną pojawienia się mszyc bywa przyniesienie ich wraz z nowymi roślinami. Gdy kupujemy nowe kwiaty doniczkowe lub sadzonki do ogrodu, zawsze należy je dokładnie obejrzeć. Mszyce łatwo przeoczyć, bo młode kolonie mogą wyglądać jak skupisko zielonych czy czarnych kropek na łodydze. Wprowadzenie nawet jednej zarażonej rośliny do mieszkania czy szklarni może stać się źródłem plagi – mszyce szybko się rozmnożą i rozprzestrzenią na inne okazy.
W ogrodzie za ekspansję mszyc często odpowiadają też… mrówki. Te pracowite owady hodują mszyce jak „dojne krowy” – żywią się słodką spadzią wydzielaną przez mszyce, w zamian chroniąc je przed drapieżnikami i przenosząc na kolejne rośliny. Mrówki potrafią nawet znosić mszyce na drzewo czy krzew, aby założyły tam kolonię. Jeśli więc zauważymy dużo mrówek na zaatakowanej roślinie, prawdopodobnie „opiekują się” one mszycami. W takiej sytuacji, by trwale pozbyć się mszyc, trzeba też ograniczyć dostęp mrówek do roślin (np. poprzez opaski lepne na pniach drzew czy likwidację gniazd mrówek w pobliżu).
Podsumowując, mszyce biorą się z naturalnego otoczenia (przylatują jako owady uskrzydlone), z przezimowanych jaj na roślinach, z zawleczenia na nowych sadzonkach, a także są rozprowadzane przez inne owady (mrówki). Dodatkowo sprzyjające warunki – ciepła, wilgotna pogoda, brak naturalnych wrogów i miękki, bujny przyrost roślin (np. przy nadmiernym nawożeniu azotem) – powodują, że mszyce pojawiają się masowo. Znając te źródła, możemy lepiej zapobiegać ich inwazjom (np. kontrolować nowe rośliny, usuwać zimujące jaja, dbać o równowagę w ogrodzie).
Róże i mszyce to niestety częste połączenie – młode pąki różane są prawdziwym przysmakiem dla mszyc. Jeśli zauważymy zielone lub czarne mszyce na pączkach i łodyżkach róż, trzeba działać szybko, by nie dopuścić do zniszczenia kwiatów. Co na mszyce na różach zadziała najlepiej w warunkach domowych? Na szczęście większość opisanych domowych sposobów można bezpiecznie stosować także na różach.
Przede wszystkim warto regularnie przeglądać krzewy róż, zwłaszcza wiosną i na początku lata, kiedy pojawiają się pierwsze kolonie. Gdy tylko dostrzeżemy pojedyncze skupiska mszyc na czubkach pędów czy pąkach, możemy je usunąć ręcznie – przetrzeć palcami lub ściereczką. Róże to stosunkowo wytrzymałe krzewy, więc można też zastosować silniejszy strumień wody (np. z węża ogrodowego ustawionego na delikatną „mgiełkę” lub prysznic) i spłukać szkodniki z pędów. Starajmy się jednak nie uszkodzić samych pąków przy zmywaniu.
Niezastąpionym remedium jest oprysk z szarego mydła: w 1 litrze letniej wody rozpuszczamy około 1 łyżkę startego szarego mydła (lub dodajemy 1-2 łyżeczki płynu do mycia naczyń) i tak przygotowanym roztworem dokładnie spryskujemy całą różę, pamiętając o dolnej stronie liści i zakamarkach przy pąkach. Taki oprysk zaszkodzi mszycom, ale jest bezpieczny dla róż – można go powtarzać co kilka dni. Wyciąg z czosnku to kolejny świetny sposób dla róż – nie tylko odstrasza mszyce zapachem, ale też może ograniczać choroby grzybowe na liściach. Przygotujemy go zalewając kilka ząbków czosnku wrzątkiem i odstawiając na dobę, po czym opryskujemy przecedzonym płynem krzewy. Podobnie można użyć wywaru z cebuli lub gnojówki pokrzywowej – opryskać róże rozcieńczoną (np. 1:10) przefermentowaną pokrzywą.
Ciekawym, naturalnym trikiem jest posadzenie czosnku w pobliżu różanych krzewów. Wielu doświadczonych ogrodników praktykuje sadzenie ząbków czosnku tuż obok róż – rosnący czosnek wydziela siarkowe związki, które przenikają do tkanek róży i sprawiają, że staje się ona mniej atrakcyjna dla mszyc (to samo dotyczy np. sadzenia cebuli ozdobnej czy szczypiorku w pobliżu róż). Taki kompanioning roślin stanowi długofalową ochronę. Ponadto dobrze jest przyciągnąć do róż naturalnych sprzymierzeńców – np. biedronki. Jeśli w naszym ogrodzie są miejsca przyjazne biedronkom (łąka kwietna, zioła kwitnące, brak chemicznych oprysków), to prędzej czy później znajdą one kolonie mszyc na różach i pomogą nam w biologicznym ich zwalczaniu, zjadając larwy i dorosłe osobniki. Podsumowując, na mszyce atakujące róże najlepiej działają regularne opryski domowymi roztworami (szare mydło, czosnek, pokrzywy), mechaniczne zmywanie wodą oraz odpowiednie sąsiedztwo roślin i owadów, które odstraszają lub zjadają szkodnika.
Wśród domowych metod często pojawia się ocet na mszyce. Ocet spirytusowy lub jabłkowy to produkt kuchenny o silnym zapachu i kwasowym odczynie, który skutecznie eliminuje wiele szkodników. Należy go jednak stosować ostrożnie. Kiedy stosować ocet na mszyce i jak to zrobić bezpiecznie? Ocet warto wypróbować przede wszystkim wtedy, gdy inne łagodniejsze sposoby (np. sama woda, mydło czy ziołowe napary) nie przyniosły pełnego rezultatu, a kolonia mszyc nadal licznie obsiada roślinę. Jest to bowiem środek dość silny – w zbyt dużym stężeniu może uszkodzić delikatne części roślin.
Zaleca się przygotować roztwór octu z wodą w proporcji ok. 1:10 (czyli np. 100 ml octu na 1 litr wody). Ważne jest zachowanie kolejności: najpierw wlewamy odmierzoną ilość octu do wody (nie odwrotnie), co ułatwi wymieszanie i zapobiegnie oparom. Dla zwiększenia skuteczności można dodać parę kropel płynu do naczyń lub odrobinę mydła potasowego – pomoże to roztworowi lepiej przylegać do liści i ciał mszyc. Oprysk octowy stosujemy w dni bezdeszczowe, wieczorem lub wcześnie rano, gdy słońce nie operuje już mocno na liściach. To ważne, bo mokre od octu liście wystawione na słońce mogłyby ulec poparzeniom. Spryskujemy dokładnie zaatakowane rośliny, starając się pokryć wszystkie mszyce roztworem (również pod liśćmi). Już po jednym takim oprysku mszyce powinny zacząć zamierać – kwas octowy uszkadza ich układ pokarmowy i oddychanie. Powtarzamy zabieg co kilka dni, jeśli to konieczne, ale nie za często – dajmy roślinie czas na regenerację i obserwujmy, czy kolejne mszyce się pojawiają. Ocet najlepiej stosować na rośliny o twardszych, woskowych liściach (np. na różach, drzewkach owocowych, zielonych krzewach). W przypadku bardzo delikatnych gatunków o cienkich liściach (np. młode siewki, paprocie, niektóre kwiaty domowe) lepiej sięgnąć po łagodniejsze metody, bo nawet rozcieńczony ocet może je trochę przyhamować we wzroście. Zawsze warto wykonać próbny oprysk: spryskać kilka liści i odczekać 1-2 dni, by zobaczyć, czy nie pojawiają się uszkodzenia. Jeśli jest w porządku, można bezpiecznie opryskać całą roślinę.
Podsumowując, ocet jako domowy sposób na mszyce stosujemy w ostateczności lub przy większej infestacji, pamiętając o odpowiednim rozcieńczeniu i porze zabiegu. Użyty z głową, potrafi szybko zwalczyć mszyce, ale zawsze należy zachować ostrożność, by nie zaszkodzić samym roślinom.
Walka z mszycami bywa wymagająca, ale jest możliwa do wygrania bez chemii. Kluczem do zwalczenia mszyc jest zastosowanie kombinacji metod i konsekwencja w działaniu. Przede wszystkim, regularność: już od wiosny systematycznie oglądajmy rośliny, zwłaszcza te podatne na mszyce. Wczesne wykrycie kilku osobników ułatwia zwalczenie ich domowym sposobem, zanim zdążą się rozmnożyć. Gdy tylko zauważymy pierwsze mszyce, od razu zastosujmy wybrany domowy oprysk lub inne środki – im szybciej zareagujemy, tym łatwiej przerwiemy cykl rozmnażania. Ważne jest też, by kontynuować zabiegi jeszcze przez jakiś czas nawet po zniknięciu widocznych mszyc, ponieważ często na roślinie mogą pozostać jajeczka lub ukryte larwy niewidoczne gołym okiem. Powtórny oprysk po kilku dniach zapewni, że nowe pokolenie również zostanie wyeliminowane.
Skuteczne zwalczanie mszyc opiera się na podejściu zintegrowanym: łączy metody mechaniczne, chemiczne (ale w tym przypadku „chemia” ogranicza się do domowych mikstur) i biologiczne. Metody mechaniczne to wspomniane wcześniej usuwanie ręczne i zmywanie wodą – proste, lecz bardzo efektywne przy niewielkiej liczbie szkodników. Metody „chemiczne” domowe to opryski z wykorzystaniem substancji naturalnych (mydła, oleje roślinne, wyciągi z roślin, ocet, soda itp.), które działają kontaktowo na mszyce. Natomiast metoda biologiczna polega na wykorzystaniu naturalnych wrogów mszyc. Warto zaprosić do ogrodu pożyteczne owady takie jak biedronki, złotooki, bzygi (latające bzygowate) czy skorki (popularnie zwane „szczypawkami”) – wszystkie one polują na mszyce i potrafią w krótkim czasie oczyścić rośliny z plag. Aby zachęcić tych sprzymierzeńców, sadźmy w ogrodzie rośliny miododajne, zostawmy kawałek „dzikiego” zakątka, unikajmy pestycydów (które zabijają również przyjazne owady). Można nawet zakupić larwy biedronek czy złotooków w centrach ogrodniczych i wypuścić je na zaatakowane krzewy – to naturalna broń biologiczna na mszyce.
W trakcie zwalczania mszyc nie zapominajmy o profilaktyce. Po opanowaniu jednej inwazji, warto wdrożyć działania zapobiegawcze: usunąć chwasty w pobliżu (mogą być żywicielami mszyc), przycinać zbyt zagęszczone pędy roślin (przewiew między gałęziami utrudnia mszycom życie), unikać przenawożenia azotem jak wspomniano oraz dbać o kondycję roślin poprzez nawożenie organiczne i podlewanie (silna roślina = mniej mszyc). Jeśli mszyce atakują uprawy warzywne, rozważmy uprawę współrzędną – np. sadzenie aksamitki, nagietka, bazylii czy kolendry w pobliżu warzyw, co odstrasza szkodniki.
Podsumowując, aby skutecznie zwalczyć mszyce, trzeba łączyć różne sposoby: od domowych oprysków po wsparcie natury w postaci pożytecznych owadów. Systematyczna kontrola i szybka reakcja przy pierwszych objawach to nasza najlepsza strategia. Dzięki temu nawet jeśli mszyce pojawią się ponownie (co bywa nieuniknione w sezonie), będziemy przygotowani i utrzymamy ich populację pod kontrolą.
Pozostaje pytanie, czym zwalczyć mszyce, czyli jakich konkretnie środków użyć, aby pozbyć się tych owadów. W arsenale ogrodnika znajduje się wiele domowych preparatów, które możemy samodzielnie przygotować i zastosować jako naturalny oprysk. Oto najpopularniejsze z nich:
Wymienione środki to tylko niektóre z domowych propozycji. Inne warte uwagi to np. wyciąg z mniszka lekarskiego, wywar z wrotyczu, wywar z tytoniu (liści tytoniu lub nawet resztek z papierosów) – jednak ten ostatni zawiera nikotynę, która jest naturalnym insektycydem, ale też toksyną, więc lepiej stosować go ostrożnie i unikać na jadalnych roślinach. Generalnie jednak powyższe metody wystarczają w większości przypadków. Można je też ze sobą łączać na zmianę – np. jednego dnia oprysk mydlany, po kilku dniach czosnkowy, potem sodowy – żeby zwiększyć szanse wytępienia wszystkich mszyc. Dzięki takiemu arsenałowi domowych środków zwalczymy mszyce skutecznie, nie wydając dużo pieniędzy i nie ryzykując zanieczyszczenia ogrodu chemikaliami.
Pomidory to jedne z ulubionych warzyw w uprawach przydomowych, niestety one również mogą paść ofiarą mszyc. Mszyce na pomidorach (często zielone mszyce ziemniaczano-pomidorowe lub czarne mszyce na młodych pędach) wysysają soki z liści i wierzchołków, co powoduje zwijanie się liści, osłabienie wzrostu, a w skrajnych przypadkach przenoszenie chorób wirusowych. Dlatego ważne jest szybkie działanie. Co na mszyce na pomidorach można zastosować, by nie zaszkodzić przy tym jadalnym owocom? Oczywiście wyłącznie bezpieczne, naturalne metody – wszak później będziemy spożywać plony, więc chemiczne opryski absolutnie odpadają.
Na szczęście większość domowych oprysków nadaje się do użycia na pomidorach. Zaczynamy od dokładnego obejrzenia naszych krzaczków. Jeśli mszyc jest niewiele, spróbujmy spłukać je wodą. W warzywniku czy szklarni można użyć węża z delikatnym natryskiem lub opryskiwacza ręcznego z czystą wodą – skierować strumień na spód liści i młode pędy, zmywając intruzów. Najlepiej robić to rano, żeby roślina szybko obeschła (ale pamiętajmy o cieniowaniu, by krople wody nie poparzyły liści w słońcu). Po takim prysznicu często wiele mszyc ginie lub nie wraca już na roślinę.
Gdy potrzeba mocniejszych środków, woda z szarym mydłem będzie pierwszym wyborem. Jest skuteczna, a mydło potasowe jest naturalne i łatwo zmywa się z owoców. Opryskujemy całe pomidory roztworem mydlanym, szczególnie dokładnie miejsca gdzie liście się zwijają (mszyce lubią kryć się w skrętkach liści). Już po jednym-dwóch zabiegach powinna być widoczna poprawa. Alternatywnie można zastosować roztwór sody oczyszczonej (jak opisano wyżej) – soda dodatkowo pomoże zapobiegać chorobom grzybowym, na które pomidory są podatne. Bardzo polecanym naturalnym preparatem na pomidory jest gnojówka pokrzywowa. W sezonie warto mieć nastawioną beczkę z fermentującą pokrzywą – taki płyn rozcieńczamy i opryskujemy nim profilaktycznie pomidory co tydzień lub dwa. Pokrzywa wzmacnia odporność roślin i utrudnia mszycom żerowanie, a poza tym dostarcza pomidorom łatwo przyswajalnego azotu i mikroelementów (działa więc jak nawóz dolistny).
Kolejnym sposobem jest oprysk z mleka (mleko rozcieńczone wodą 1:1) – na pomidorach jest całkowicie bezpieczny, nie wpływa na smak owoców, a może skutecznie ograniczyć mszyce i zapobiec zarazie ziemniaczanej (mleko ma działanie antygrzybiczne przy regularnym stosowaniu). Takim mlecznym roztworem możemy pryskać pomidory co tydzień profilaktycznie. Jeżeli chodzi o ocet na pomidorach, tu zachowajmy dużą ostrożność – liście pomidora są dość delikatne i łatwo je uszkodzić kwasem. Jeśli już, to stosujmy bardzo rozcieńczony ocet (np. mniej niż 100 ml 10% octu na litr wody) i tylko punktowo na silnie zaatakowane miejsca, omijając owoce. Generalnie jednak lepiej skupić się na mydle, sodzie, wywarach roślinnych i mleku, które są łagodne dla pomidora.
Poza opryskami warto wykorzystać uprawę współrzędną i naturalnych sprzymierzeńców w warzywniku. Między krzaczkami pomidorów można posadzić aksamitki, nagietki, bazylię czy czosnek – ich zapach pomaga odstraszać wiele szkodników, w tym mszyce, a dodatkowo np. aksamitki chronią pomidory przed nicieniami glebowymi. Biedronki i złotooki chętnie odwiedzą naszą uprawę, jeśli zapewnimy im przyjazne środowisko (np. zostawiając trochę kwitnących ziół i chwastów w okolicy jako pożywienie dla dorosłych owadów). W szklarni można rozwiesić żółte tablice lepowe, które zwabiają i wyłapują nalatujące uskrzydlone mszyce, co zapobiegnie kolonizowaniu pomidorów. Dzięki tym wszystkim zabiegom – od oprysków naturalnych po dobre sąsiedztwo roślin – nasze pomidory powinny zdrowo rosnąć, wolne od mszyc. Pamiętajmy tylko, by regularnie doglądać roślin i reagować od razu przy pierwszych oznakach szkodników, wtedy domowe sposoby na mszyce zadziałają najskuteczniej.
Stosując powyższe domowe sposoby na mszyce, możemy efektywnie ochronić nasze rośliny przed tymi szkodnikami i cieszyć się zdrowym ogrodem bez sięgania po chemiczne środki. Ważne są cierpliwość i systematyczność – naturalne metody czasem wymagają powtórzenia zabiegów, ale za to są bezpieczne dla nas, naszych roślin oraz pożytecznych stworzeń w ogrodzie. Dzięki wiedzy od jak rozpoznać mszyce, poprzez ich zwalczanie, aż po zapobieganie kolejnym inwazjom, nawet początkujący ogrodnik poradzi sobie z mszycowym problemem. Powodzenia w ekologicznej walce z mszycami!
0 Votes: 0 Upvotes, 0 Downvotes (0 Points)