W ostatnich dniach pogoda w Polsce kompletnie się załamała – chłód, wilgoć i deszcze stworzyły idealne warunki dla rozwoju jednej z najgroźniejszych chorób warzyw. Na własnym przykładzie mogę pokazać, jak szybko zaraza ziemniaczana potrafi zniszczyć krzak pomidorów w gruncie. Jeszcze kilka dni temu roślina wyglądała zdrowo, a dziś owoce i liście noszą wszystkie podręcznikowe objawy tej choroby.
Co ciekawe, w szklarni pomidory nadal dojrzewają i tam zaraza się nie pojawiła – to najlepszy dowód, że uprawa pod osłonami w Polsce daje ogromną przewagę w końcówce sezonu.
Jak rozwija się zaraza ziemniaczana?
Spis treści
ToggleZaraza ziemniaczana (Phytophthora infestans) to choroba grzybowa, która atakuje zarówno ziemniaki, jak i pomidory. Jej rozwój jest błyskawiczny, szczególnie wtedy, gdy temperatura spada poniżej 20°C, a wilgotność powietrza utrzymuje się na wysokim poziomie.
- Pierwsze objawy pojawiają się na liściach – brunatne, wodniste plamy, które szybko się powiększają.
- Łodygi i ogonki liściowe zaczynają czernieć i zasychać.
- Owoce pokrywają się brązowymi, nieregularnymi plamami, które w krótkim czasie obejmują całe grona.
Na moim krzaku w gruncie wystarczyły 3–4 dni złej pogody, aby zdrowa roślina zamieniła się w suchy szkielet z porażonymi owocami.
Dlaczego grunt jest bardziej narażony?
Uprawa pomidorów w gruncie w Polsce staje się ryzykowna pod koniec sezonu. Wrześniowe i październikowe chłody sprzyjają rozwojowi zarazy ziemniaczanej, dlatego tak ważne jest wcześniejsze zakończenie sezonu i zebranie owoców zanim choroba się pojawi.
W szklarni sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Dzięki wyższej temperaturze i mniejszej wilgotności, zaraza ma znacznie trudniejsze warunki do rozwoju. Dlatego właśnie tam nadal mogę cieszyć się zdrowymi owocami.
Czy miedzian może pomóc?
W przyszłym roku planuję wykonać zabezpieczające opryski miedzianem, przynajmniej testowo. Środki miedziowe nie gwarantują całkowitej ochrony, ale potrafią znacząco spowolnić rozwój zarazy, szczególnie w początkowej fazie sezonu. To nie jest „cudowny lek”, bo pogoda w Polsce robi swoje, ale warto dać roślinom dodatkową barierę ochronną.
Jak chronić pomidory przed zarazą?
- Sadzenie w odpowiednich odstępach – lepsza cyrkulacja powietrza.
- Usuwanie dolnych liści – roślina szybciej obsycha po deszczu.
- Opryski profilaktyczne (miedzian, ekologiczne wyciągi) – zanim pojawią się objawy.
- Zbieranie owoców na czas – w gruncie nie ma sensu czekać do pierwszych przymrozków.
- Szklarnia lub tunel foliowy – najlepsza ochrona pod koniec sezonu.
Mój przypadek to podręcznikowy dowód na to, jak szybko zaraza ziemniaczana potrafi zniszczyć plon w gruncie. Wystarczyło kilka dni niekorzystnej pogody, aby roślina została całkowicie opanowana przez chorobę.
👉 Uprawa pomidorów w gruncie w Polsce wymaga zakończenia sezonu na czas, zanim chłody i wilgoć zniszczą plony. Szklarnia daje przewagę i wydłuża zbiór nawet wtedy, gdy na zewnątrz pogoda nie sprzyja.
Przeczytaj także: Dwa składniki, które zatrzymały zarazę ziemniaczaną. NIE wyrzucaj miesięcy pracy
Na zarazę ziemniaczaną pomidora stosujemy środki o działaniu wgłębnym lub systemicznym
FAQ: zaraza ziemniaczana na pomidorach
1) Jak rozpoznać pierwsze objawy zarazy ziemniaczanej?
Na liściach pojawiają się wodniste, brunatne plamy z jaśniejszą obwódką; ogonki i łodygi ciemnieją, a przy wysokiej wilgotności na spodniej stronie liścia bywa widoczny delikatny, biały nalot. Owoce szybko łapią nieregularne, brunatne, lekko zagłębione plamy.
2) Jak szybko choroba potrafi zniszczyć krzak w gruncie?
Przy chłodnych nocach (ok. 10–15°C), deszczu i długiej rosy — nawet w 2–4 dni potrafi przejść z liści na całe grona, co doskonale widać na moim przykładzie.
3) Dlaczego w szklarni jest lepiej pod koniec sezonu?
Pod osłonami temperatura jest wyższa, a liście po podlewaniu szybciej obsychają. Mniej kropli na blaszkach liściowych = trudniejszy start infekcji i wolniejsze tempo rozwoju patogenu.
4) Czy oprysk miedzianem ma sens?
Tak, jako profilaktyka i „hamulec” we wczesnej fazie. Preparaty miedziowe tworzą barierę kontaktową na powierzchni tkanek. Nie cofną objawów, ale mogą spowolnić nowe infekcje. Trzeba je stosować przed spodziewanymi warunkami infekcyjnymi.
5) Co zrobić z porażonymi liśćmi i owocami?
Usuwać na bieżąco, nie kompostować przy aktywnej chorobie. Najbezpieczniej utylizować w odpadach BIO/komunalnych zgodnie z lokalnymi zasadami. Narzędzia i ręce umyć, by nie roznosić zarodników.
6) Czy zielone, zdrowo wyglądające owoce z porażonej rośliny można dojrzeć w domu?
Tak, jeśli same owoce nie mają plam. Zrywamy je z dłuższym ogonkiem, osuszamy i dojrzewamy osobno od innych warzyw. Sztuk z choćby jedną plamką nie ratujemy.
7) Jak podlewać, żeby nie prowokować zarazy?
Tylko przy glebie (kroplowanie lub wąż), rano, bez moczenia liści. Gęstość sadzenia i systematyczne usuwanie dolnych liści poprawiają przewiewność.
8) Kiedy „zakończyć sezon” w gruncie, żeby nie stracić plonu?
Gdy prognozy zapowiadają ciągłe opady/chłody, warto wcześniej zebrać dojrzałe i dorodne zielone owoce do dojrzewania w domu. Nie czekamy na przymrozki — jesienny „okienkowy” zbiór często ratuje 30–50% plonu.
9) Co z płodozmianem i stanowiskiem?
Nie sadzimy po pomidorach/ziemniakach w tym samym miejscu minimum 3–4 lata. Usuwamy resztki po zbiorach, nie zostawiamy „gniazda” patogenów na zimę.
10) Czy są odmiany bardziej tolerancyjne i jakie jeszcze zabiegi warto łączyć?
Warto polować na odmiany o podwyższonej tolerancji na zarazę (szczególnie do gruntu) i łączyć profilaktykę: przewiew, higiena, nawadnianie przy ziemi, wczesne usuwanie liści przy glebie, a w okresach ryzyka — opryski zapobiegawcze (np. miedziowe).
Dołącz do nas na Facebook-u.